wtorek, 26 września 2017

{1461}


To naprawdę cud, że nie przegapiłam tej daty. Naprawdę.

Na Merlina, cztery lata… To trochę przerażające, że cztery lata minęły, a ja dalej jestem w lesie. A ostatni rok na pewno nie przyczynił się do tego, żeby jakoś się z tego lasu wyczołgać. Nadal chciałabym ten foczek skończyć i teraz wiem to o wiele mocniej, niż wcześniej w tym roku. Nawet nie będę pisać o tym, jak słabo w tym roku to wszystko wypadło.


Wielkie ukłony należy skierować w tym miejscu do Niah (czytajcie jej teksty, bo warto! i komentujcie! o tutaj!), która wyciągała mnie z pisarskich odmętów rozpaczy i próbuje razem ze mną popchnąć jakoś te teksty do przodu, czasami będąc nawet gotową kopać mnie co pół zdania, żebym się nie poddawała. Gdyby nie Niah, pewnie najnowszy rozdział nie pojawił się na blogu jeszcze długo. Dzięki niej też udało mi się wczoraj zamknąć spin-off Caradoca, Wszystko, co złe, z czego niezmiernie się cieszę, choć równocześnie strasznie mi smutno się żegnać z tamtymi bohaterami.


Niah też jest tak łaskawa, że zgodziła się przyłożyć rękę do Płomyka, więc jest nadzieja, ze w końcu uda się go dociągnąć do końca, choć może być niezmiernie ciężko, patrząc na to, ile sobie nabrałam na głowę od października.


Przyznam, że ten wpis jest dla mnie cięższy od pozostałych, bo… nic dla Was nie mam. I jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. Bo nowy obrazek w szablonie to chyba dość mało. Ale szablon dalej uważam za dość ładny, i nie chce się jeszcze z nim żegnać, zresztą za mało mam w tej chwili czasu, by się nim zająć od zera (szczególnie, że w tej chwili to walka na dwa fronty, biorąc pod uwagę, ze szablon spinn-offu ma być korespondujący z głównym), karty postaci nadal są w porządku (chociaż zmieniłabym niektóre wizerunki, ale może tym też zajmę się, jak będę miała odrobinę więcej luzu i natchnienia na takie zabawy). Nie mam też żadnych nowych blogów, poza historią Caradoca, z którą się troszkę pośpieszyłam. (Gdybym nie zapomniała o tej rocznicy, pewnie zostawiłabym go sobie na teraz). Mogę jedynie zapewnić, że wciąż tu jestem i poza Caradociem piszę się jeszcze jedna historia, ale na pewno nie aż tak obszerna jak Płomyk.


Dlatego tylko, tradycyjnie już, proszę, byście się pod tym postem ujawnili, jeśli tu jesteście i śledzicie historię, nawet jeśli zwykle nie zostawiacie po sobie komentarza. I równie tradycyjnie, życzę sobie samej, by w kolejnym roku było lepiej niż w poprzednim.

Pozdrawiam gorąco,
maxie

9 komentarzy:

  1. Jestem i również życzę wszystkiego dobrego w te urodzinki ❤ dużo siły i motywacji do pisania! Czekam na notkę ;)
    Drama

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgłaszam odbiór!
    Nie martw się tym, że masz niewiele - osobiście uważam, że to bardzo dużo biorąc pod uwagę to, że studiujesz i w ogóle. Życzę Ci żebyś przede wszystkim dbała o siebie i o swój czas, a później o bloga. My będziemy cierpliwie czekać!
    Cass

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie miło mi to słyszeć ♥

      Pozdrawiam gorąco,
      maxie

      Usuń
  3. Jestem! "Płomyk" znalazłam kilka lat temu w czeluściach internetu. Niestety wtedy nic nowego się tu nie pojawiało, ale ja, musiałam oczywiście zaglądać tu co dwa dni, aż do momentu, gdy zobaczyłam to! Nowy rozdział. Wtedy, te kilka lat temu, darłam się z radości. Jestem cały czas, choć siedzę cicho jak mysz pod miotła ze względu na brak czasu...
    Naprawdę, to, że obecnie Wen odszedł to nic strasznego. Ja, bloga nie posiadam, ale kiedyś pisałam, dużo pisałam. Ale się wypaliłam. Zupełnie. Lecz moi czytelnicy zrozumieli. Twoi także zrozumieją :). Będziemy dzielnie czekać, aż będziesz gotowa się z nami ponownie spotkać.

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny,
    StopZelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję niezmiernie za komentarz ♥ I cieszę się, że jesteś ♥

      W tej chwili dochodzi do tego jeszcze brak czasu, bo naprawdę w tym temacie mam bardzo ciasno. Od przeszło miesiąca naprawdę nie miałam czasu na to, żeby napisać ani słowa. I nie zmyślam, naprawdę nie mam czasu. Ale postaram się, naprawdę chciałabym strasznie już skończyć ten rozdział, bo zdecydowanie zbyt długo mi zalega na dysku.

      Pozdrawiam gorąco,
      maxie

      Usuń
  4. Kiedy nowy rozdział? :(

    To jedno z moich ulubionych opowiadań! Co prawda wątek Skyler i Remusa zupęłnie mi nie leży. Sam początek nie jest dość emocjonujący, a potem to tylko opisy emocji. Nie czuję tego.
    Charles i Meredith... Też się nie przejęłam. O Meredith nie potrafię wiele powiedzieć. Niemal nie znam tej postaci, rzadko pokazuje charakter. A Charles? Mamy z nim jeden fragment i informację, że mają z Meredith wspólne zainteresowania (jakie?), jest w nim zakochana i dużo o nim gada (co?). Trochę mało, aby to rozstanie mnie ruszyło...
    Jily wypada świetnie. To mój ulubiony wątek, sceny z nim są świetne!
    Syriusz z ostatnich rozdziałów: kocham. W poprzednich wypada tak w miarę. Lubię, gdy myśli o Regulusie.
    Remus jest tak cudowny, pięknie przedstawiasz jego zmagania emocjonalne.
    Peter... jego mi trochę brakuje. Chciałabym wiedzieć, dlaczego uważali go za bardziej godnego zaufania niż Remus, i zobaczyć, że wnosi coś do Huncwotów.
    Dorcas i Syriusz... tutaj brakuje mi w ogóle jakiejkolwiek sceny z nimi. Po prostu nie ma. Czy Syriusz miał po niej jakąś dziewczynę? Jeśli nie, to nie powinn9 kogoś zdziwić?
    Podoba mi się, że Lily czuje się gorsza (to źle brzmi). Widać, że ta wojna naprawdę oddziałuje na mentalność.
    Wiele scen wydaje się urwanych. Zastanawkam się co dalej... a potem nic. Bohaterowie robią już coś innego. Czy James odprowadza w końcu Lily na zajęcia? Czy wie, kto ją atakował?

    Bardzo lubię twoje opisy emocji, ale same wątki pozostawiają wiele do życzenia. Brakuje mi w nich wielu scen. W przypadku Skyler i Remusa miałam wrażenie, że po prostu napisałaś tę scenę, aby była. Aby od czegoś się zaczęło. Brakowało mi w niej emocjo. One były później. Taka przerwa na emocje... A raczej przerwa na akcje w morzu opisów emocji. W pewnym momencie jednak zaczyna to nudzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bym zapomniała: po trzydziestu rozdziałach okazuje się, że Lily od dawna podoba się James?! Nie rozumiem...

      Usuń
    2. Nowy rozdział jest już od dawna napisany, tylko od listopada leży i czeka na betę…

      Dziękuję bardzo za miłe słowa i za krytykę również, chociaż zarzut do powolnej akcji odrobinę nietrafiony, bo i nie o akcję w tym opku chodzi a własnie o bohaterów, ich uczucia, emocje i charaktery.
      Zdaje sobie sprawę, że wątek Charlesa i Meredith jest niedokochany, ale niestety, wyszło jak wyszło. Może się tym zajmę przy przepisywaniu, a może zostawię go w takiej okrojonej wersji, żeby też jakoś kiedyś się dokulać do końca tego tekstu.
      Dziękuję za słowa dotyczące Remusa i Syriusza ♥
      Petera jest mało dlatego, że nie jest tutaj postacią pierwszoplanową, ale będzie tego więcej. Znaczy na pewno będzie wyjaśnione czemu to akurat on, a nie Remus został Strażnikiem Tajemnicy, także spokojnie, do tego jeszcze daleko.
      Dorcas (a właściwie Marlena, nie zdziw się, bo przy przepisywaniu zmieniłam jej imię, Dorcas była jednak głupim wyborem, poza tym o wiele bardziej pasowała mi do spin-offa, do którego tak na marginesie serdecznie zapraszam ;) o tu) i Syriusz to absolutnie nie jest pairing tego opka, więc jeśli tego oczekiwałaś, to niestety się rozczarujesz.
      A co do urwanych scen… wiele rzeczy jest celowo pozostawionych domysłowi czytelników. Inne natomiast służą raczej jako wyprowadzenie jakiejś przyszłej akcji (żeby potem coś nie brało się znikąd). A za to część pominięta na zasadzie skrótu, jak choćby wspomniane odprowadzanie na zajęcia. Chyba można się domyślić, że James by takiej okazji nie odpuścił. Ale jeśli chodzi o całościowy wątek szkolnych prześladowań, to jeszcze będzie wracać w dalszych rozdziałach.
      No a co do Lily kochającej się w Jamesie… przecież to stoi jak krowie na rowie w jednym z pierwszych rozdziałów ;)

      Mam nadzieję, że mimo wszystkich uwag postanowisz zostać tu na dłużej ;)
      Pozdrawiam gorąco,
      maxie

      Usuń

Obserwatorzy